By using this website, you agree to the use of cookies as described in our Privacy Policy.

Ile można przeżyć bez aparatu?

Jakiś czas temu byłem zmuszony wysłać aparat do serwisu. Mojej lustrzance kończyła się gwarancja, a zepsute oprogramowanie o naprawę wołało już od roku. Jednak rozłąka z aparatem, to nie lada wyzwanie, szczególnie, jeśli ma ona trwać dłużej niż kilka dni.. Z tego powodu długo zastanawiałem się nad znalezieniem najlepszego rozwiązania, jednak alternatywy nie udało mi się wymyślić.

Trudna decyzja i jedno rozwiązanie

Decyzja była z jednej strony prosta, a z drugiej bardzo trudna. W końcu początek wiosny to chyba jeden z najbardziej owocnych fotograficznie okresów w ciągu roku. Przyloty ptaków, nowe miejsca do obserwacji i perspektywa okazji do ?ustrzelenia? kolejnych gatunków zwierząt bardzo kusiły. Dlatego też z podjęciem ostatecznej decyzji zwlekałem do ostatniej chwili. Po długich rozważaniach wszystkich "za" i "przeciw" doszedłem do wniosku, że nie ma innego wyjścia, niż wysłanie lustrzanki do serwisu. Aparat wylądował w kartoniku i pojechał do Warszawy. Stamtąd powędrował dalej, aż do Czech, gdzie miał zostać naprawiony.

Skazany na miesiąc bez zdjęć

W czasie oczekiwania na wykonanie czynności naprawczych, zacząłem poważnie zastanawiać się nad wysłaniem do serwisu także obiektywu Sigma 150-600, który od jakiegoś czasu sprawiał problemy z autofocusem. Kalibracja szkła wymaga jednak dostarczenia do punktu serwisowego całego zestawu, a więc obiektywu i lustrzanki. Podejmując decyzję o dokonaniu zabiegu kalibracji, skazałbym się tym samym na ponad miesięczną przerwę od fotografowania. Doszedłem jednak do wniosku, że warto poświęcić miesiąc i za ?jednym zamachem? załatwić wszystkie sprawy związane z moim podstawowym zestawem do fotografowania przyrody. I tak, z nadzieją, że podjęta przeze mnie decyzja przełoży się na lepszą pracę w terenie, zaraz po odebraniu z serwisu mojego Nikona, wysłałem go wraz z obiektywem do trójmiasta.

W teren bez aparatu?

Nie minęło więcej niż tydzień, a brak wyjazdów w teren zaczął mi doskwierać. Wprawdzie pogoda nie rozpieszczała, ale sama obecność w lesie i możliwość fotografowanie tego, co w nim żyje sprawia mi dużo radości. I właśnie tego najbardziej mi brakowało. Najgorsza jednak była świadomość, że jeśli w teren pojadę bez aparatu, to z pewnością będę miał mnóstwo okazji do obserwacji pięknych scen, ale jedyne zdjęcia, które mi po nich pozostaną będą tylko i wyłącznie moimi wspomnieniami, migawkami w mojej głowie. Postanowiłem więc obrać nieco inną taktykę i.. ruszyć na poszukiwania nowych terenów do fotografowania. Takie wyjazdy były jedynie namiastką tego, co przeżywałem fotografując, ale z drugiej strony fotografia powinna być dodatkiem, a udane kadry z terenu kwintesencją godzin spędzonych na ?bezkrwawych łowach? i poświęceń jakich wymaga moje hobby. No, jeśli w kwestii pasji w ogóle można użyć określenia ?poświęcenie?, ale niech już tak będzie.

Zgodnie z przewidywaniami, czyli przekleństwo urodzaju

W czasie odkrywania nowych fotograficznych ?atrakcji?, wyruszałem w różne strony, a swoich wypadów starałem się nie ograniczać tylko do lasów. Poszerzałem horyzonty przechadzając się po łąkach, polach uprawnych i ugorach, których swoją drogą praktycznie nie ma w moich okolicach. I tym sposobem trafiłem na siedzące przy brzegu rowu bobry, skaczącą po gałęziach kapturkę, krztątające się przy budowie gniazda gąsiorki, do których swoją drogą wróciłem, aby je sfotografować, oraz przechadzające się jak gdyby nigdy nic łanie. Z jednej strony było mi trochę żal, że nie mogłem uwiecznić tego co widziałem, bo pewnie nie raz wróciłbym z pełną kartą? Z drugiej strony w myślach powtarzałem sobie, że nie pożałuję podjętej decyzji i z niecierpliwością czekałem na efekty kalibracji.

Nareszcie w domu

Zanim udało mi się załatwić wszystkie sprawy związane z serwisowaniem lustrzanki i obiektywu minął dobry miesiąc, o którym niestety nie mogę powiedzieć, że przeleciał, jak z bicza strzelił. Jedyną zaletą, jaką dostrzegłem po odebraniu paczki od serwisu z Gdyni to diametralna różnica we współpracy Sigmy i Nikona. Ostre zdjęcia, szybkość af i czyste soczewki były znakomitą rekompensatą fotograficznie straconego początku wiosny. Na duży plus z pewnością zasłużyły oba serwisy. Zarówno zewnętrzna firma współpracująca z Nikonem, jak i K-consult, która zadbała o to, abym był zadowolony z ich usług. Szybkie testy i można było ruszać w teren z nadzieją, że i tym razem dopisze mi szczęście i sfotografuję coś ciekawego.

About

Integer posuere erat a ante venenati dapibus posuere velit aliquet. Fusce dapibus, tellus cursus commodo, tortor mauris sed posuere.

Quick Links